Piosenki

Próba zebrania w jednym miejscu wysokiej jakości opracowań; ze szczególnym uwzględnieniem materiałów wcześniej niedostępnych lub rozrzuconych w różnych miejscach Internetu i prywatnych zbiorach.

Mój rynsztok, mieszczańskie porządki mam gdzieś
Te mordy obłudne i puste - pal sześć
Wysyłam pijane toasty na świat
I za tych popijam, co we mnie od lat Paweł Wójcik – Toasty

Ballada o włosach

Tekst: Marcin Gąbka

Muzyka: Marcin Gąbka

Wykonanie: Marcin Gąbka


Włosy jasną kaskadą kosmyków spływają z głowy, a e a e a
otacza je aureola połysków bursztynowych. a e a e a
Zlewają się z czoła równiny ku uszom kształtnie rzeźbionym a G F E
Muskając gładkie policzki, tryskając potokiem wzburzonym. a G F E
Świetlistą loków kaskadą klif twarzy w końcu mijają a e d a E
i wodospadem splątanym już w nowe łożyska wpływają; a e d a E
po smukłej pędzą kolumnie szyi drgającej tchnieniem, a d F E
na dumnych wzniosłych ramionach na trzy się dzielą strumienie. A d F E (F G A)
Nurt pierwszy wśród szumów blasku gęstwiną fal w dół się toczy, d a d a d
nad gładkich pleców sklepieniem, tysiącem kropel wzdłuż zboczy d a d a d
kolumny rąk obmywają rozliczne prędkie strumienie, d C B A
głaszcząc tak dłonie błyszczące i palce wprawiając w drżenie. d C B A
Dwie pozostałe odnogi, które na progach ramion d a g d A
w drugą stronę trysnęły, ku górom piersi spływają, d a g d A
skąd w jeden rosnąc wodospad, mieniąc się jasnością w słońcu, d g B A
na gładkiej równinie brzucha z hukiem lądują w końcu. d g B A (B C D)
Nurt pierwszy już płynie jarem między jędrnymi wzgórzami, g d g d g
rozlewa się siecią po obu, skrzącymi wody smugami; g d g d g
nurt drugi zaś toczy się prędko po cudnej dolinie łona, F Dis D
po życiodajnej szczelinie i łąkach po obu stronach. G F Dis D
A potem na smukłych biodrach łączą się liczne odnogi g d c g D
i lśniąca głaszcze zasłona cudownie rzeźbione nogi, g d c g D
całując kolana, kostki i palce głaszcząc w ochocie, g c Dis D
spadają ze skarpy stóp włosy... i nagle lądują w błocie. g c g D g
* * *
Teraz płynąc po ziemi tracą cudne swe lśnienie, a e d a E
giną gdzieś zaplątane w skały i w korzenie, a e d a E
kłębią się, z piachem mieszają, brudne i połamane, a d F E
w suche, zaschłe kołtuny, czarne kłęby splątane. a d F E (F G A)
Gdzieś z tyłu została rozkosz, świetliste upojenie, d a g d A
rzeka błyszcząca w słońcu, szczęście trwające mgnienie, d a g d A
dzikość, siła żywiołu, przyjemność, wolność i drżenie: d g B A
z wyniosłych doznań radości na twardą spadły ziemię. d g B A d (B A d)
Nie chciały zostać związane, ni skrępowane w warkocze, g d c g D
pragnęły w pełni wolności kosztować życia rozkosze. g d c g D
Za dzikim swym pożądaniem, głosem instynktu zaklęte, g c Dis D
pragnęły mieć pełnię szczęścia…. dziś wszystkie zostaną ścięte. g c g D7 g

Dodane 02.11.2020 przez Baltazar

Nagranie

comments powered by Disqus