Na przełomie sierpnia i września w podkrakowskich Marszowicach odbył się zlot fanów twórczości Jacka Kaczmarskiego o nazwie Kaczmarski Underground.

Była to już szósta edycja wydarzenia obejmującego koncerty, wykłady, warsztaty artystyczne i przede wszystkim spotkania znajomych i przyjaciół z całej Polski i nie tylko.

Zlot rozpoczął się w piątek 31 sierpnia w Krakowie w Śródmiejskim Ośrodku Kultury koncertem Justyny Panfilewicz, znanej szerszej publiczności głównie jako wokalistka zespołu Ich Troje. Justynie towarzyszył na fortepianie Cezary Mogielnicki. W repertuarze przeważały piosenki Jacka Kaczmarskiego, nie zabrakło także piosenek Czesława Niemena czy Włodzimierza Wysockiego. Na wzmiankę zasłuje niewątpliwie wykonanie kilku wierszy Jacka Kaczmarskiego umuzycznionych przez Szymona Podwina z Wrocławskiego Salonu Jacka Kaczmarskiego i zespołu Triada Poetica. Co ciekawe, na koncercie zjawiło się niemało osób będących fanami Ich Troje.

Po koncercie wszyscy (łącznie z Justyną Panfilewicz i fanami Ich Troje) pojechali do Marszowic - na kolację przy ognisku, rozmowy i śpiewanie do bladego świtu.

Następny dzień rozpoczęły - zaraz po śniadaniu - wykłady. Tematem przewodnim tej edycji zlotu były związki Jacka Kaczmarskiego z malarstwem. Pierwszy wykład, poświęcony rodzicom Jacka Kaczmarskiego pt. Jacek Kaczmarski - malarskie korzenie (o twórczości Janusza Kaczmarskiego, działalności edukacyjnej i twórczości Anny Trojanowskiej i ich ewentualnym wpływie na twórczość syna Jacka) wygłosił artysta malarz prof. Kazimierz Rochecki z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, który dyplom uzyskał w pracowni właśnie prof. Janusza Kaczmarskiego, Po nim głos zabrał dr Marek Karwala z Uniwersytetu Przyrodniczego w Krakowie, który z punktu widzenia literaturoznawcy spojrzał na ekfrazy Jacka Kaczmarskiego.

Po obiedzie odbyło się spotkanie autorskie z Iwoną Grabską, współautorką (obok Diany Wasilewskiej) albumowej publikacji Lekcja historii Jacka Kaczmarskiego zestawiającej analizy obrazów którymi inspirował się JK z analizami tekstowych owoców owych inspiracji. Książka odbiła się szerokim echem w środowisku około-kaczmarskim, a Autorka zmierzyła się z długim strumieniem pytań uczestników festiwalu.

Iwonę Grabską zmieniły powracające ekfrazy dr. Karwala - tym razem w ujęciu praktycznym z wykorzystaniem papieru i kredek. Warsztaty Tworzenie ekfraz w "manierze" Kaczmarskiego były kierowane głównie do najmłodszych, ale frekwencja i średnia wieku zaskoczyły wszystkich.

Nieco po godzinie 20 rozpoczął się koncert Tria Łódzko-Chojnowskiego, w składzie Paweł Konopacki (gitara, wokal), Witold Łuczyński (gitara, wokal), Tomasz Susmęd (istrumenty klawiszowe). Muzycy (zapraszani na imprezę co roku) odeszli trochę od tematu przewodniego i skupili się na rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Usłyszeliśmy zarówno piosenki Kaczmarskiego, jak i wiersze Herberta z muzyką Przemysława Gintrowskiego. Nie zabrakło jednak utworów nieinspirowanych wydarzeniami wojennymi, jak również autorskich kompozycji Tria do wierszy Kaczmarskiego. W tym roku z tych ostatnich usłyszeliśmy Pożytek z odmieńców, Sny i sny i Piosenkę o szeleście.

Po przerwie na scenę wszedł Mateusz Szczurek, który zagrał kilka piosenek m.in. Jacka Kaczmarskiego i Bułata Okudżawy. Po Mateuszu wystąpił Adam Łapacz z Warszawy wykonując piosenki Jacka Kaczmarskiego, głównie z "nurtu malarskiego".

Potem na scenie zrobiło się nieco tłoczniej, a to za sprawą Michała Wilgockiego i wiolonczeli Judyty Gąsior - z Wrocławia. Aranżacje na gitarę i wolonczelę znalazły uznanie publiczności zeszłorocznej edycji i podobnie było w tym roku. Ze swej strony dodać chciałem tylko, że wykonanie Nike, która się waha (muz. Gintrowski, sł. Z. Herbert) było jednym z najbardziej przejmujących momentów całego wieczoru.

Program zlotu zamknęli dwaj soliści. Pierwszy z nich, Kuba Kwaśniewski z Wrocławia, zwrócił szczególną uwagę świetnym wykonaniem Czarnych sucharów. Drugi, Łukasz Jęcek ze Skarżyska-Kamiennej, zakończył występ (i oficjalną część Zlotu) piosenką Jacka Kaczmarskiego * Konfesjonał*.

Po spodziewanym zakończeniu nastąpiło zakończenie niespodziewane, w postaci współnego, chóralnego wykonania Hymnu wieczoru kawalerskiego, przywołując najlepsze tradycje Wrocławskiego Salonu Jacka Kaczmarskiego, dedykowanego nie bez przyczyny Adamowi Łapaczowi. Adamie, Kasiu - gratulujemy i życzymy wszystkiego najlepszego!

Wspólne śpiewanie przypomniało wszystkim, że takie spotkania to nie tylko koncerty i wykłady, ale również niezwykła okazja, by porozmawiać z długo niewidzianymi przyjaciółmi, pielęgnować stare czy nawiązać nowe znajomości. W takim właśnie duchu odbyła się dalsza, nieoficjalna już część Zlotu - przy ognisku, przy gitarach i przy śpiewie.

Dziękuję Wam wszystkim! Do rychłego, mam nadzieję, zobaczenia!